Vanillekipferl, to nic innego jak bardzo kruche rogaliki orzechowe z wyraźnie wyczuwalnym smakiem wanilii. Piekę je, od kiedy sięgam pamięcią zawsze w okresie jesienno – zimowym. W domu nie piekliśmy raczej pierniczków na święta, ale TE małe, kruche bialutkie cudeńka musiały być i były zawsze pochowane w puszeczkach. Pamiętam doskonale jak moja mama jeszcze w okresie wielkanocnym potrafiła wyjąć z miejsca jedynie jej znanego swoja jedna specjalna puszeczkę, w której jakimś cudem zawsze jeszcze miała kilka kruchych rogalików. Czasem nawet raczyła mnie jednym poczęstować i smakowały po tym długim okresie leżakowania również znakomicie.
Jak już wspomniałam, piekę je regularnie, a czasem nawet latem. Niestety nie potrafię tak jak moja mama myszkować wypieków, więc już drugiego dnia w puszce zostają jedynie okruszki i piękny waniliowy zapach, w którym mogłabym z uśmiechem na twarzy zatonąć.
Robią się dość szybko (nie licząc chłodzenia w lodówce) i zawsze po skonsumowaniu ostatniego zastanawiam się, dlaczego nie zrobiłam podwójnej porcji.
Jeśli ich nigdy nie jedliście- koniecznie spróbujcie, jestem pewna, że nie pożałujecie.
Przepis pochodzi ze starych zapisków, a został pozyskany od pewnej bardzo charyzmatycznej kobiety, która była zona niemieckiego młynarza i o mące oraz wypiekach wiedziała tak wiele, jak nikt inny mi znany.
Vanillekipferl |
- 250 g mąki pszennej (405),
- 80 g drobnego cukru do wypieków,
- 100 g mielonych migdałów (wolę ze skórką, ale oryginalne są bez),
- szczypta drobnej soli,
- 200 g masła,
- ziarenka z laski wanilii,
- żółtko,
- ponadto:
- mąka do oprószenia blatu,
- 150 g cukru pudru,
- 50 g cukru z wanilią,
sposób przygotowania:
Masło utrzeć z cukrem oraz solą na białą puszystą masę.
Pod koniec ucierania dodać ziarenka z laski wanilii oraz żółtko.
Mąkę wymieszać z mielonymi migdałami i szybciutko wmieszać do masła.
Ciasto podzielić na 3 części, które należy ukształtować w długi wałek o średnicy około 3 cm.
Wałki z ciasta owinąć szczelnie folią spożywczą i umieścić na około 3 godziny w lodówce. Polecam zostawić na dłużej, najlepiej na całą noc.
Po
schłodzeniu należy przygotować sobie blaszki pokrywając je
papierem do pieczenia, a
także nagrzać piekarnik do 180˚C.
Cukier
puder przesiać do szerokiego naczynia i wymieszać z cukrem
waniliowym.
Wałeczki ciasta wyjmować kolejno z lodówki i za pomocą ostrego noża podzielić każdy na 23 części.
Wałeczki ciasta wyjmować kolejno z lodówki i za pomocą ostrego noża podzielić każdy na 23 części.
Z
każdej części ciasta ukształtować mały wałeczek, który należy
wygiąć w kształt rogalika i umieścić na blaszce. Warto zrobić
to w miarę szybko, tak aby ciasto wstawiane do piekarnika jeszcze
było chłodne.
Blaszkę
z rogalikami wstawić natychmiast do nagrzanego piekarnika i piec
około 10 minut, aż zaczną się rumienić. Przepisowo powinny
zostać blade, jednak przyznaję, że ja swoje lubię troszkę
przytrzymać dłużej w piekarniku, gdyż wtedy zyskują wyjątkowy
posmak prażonych migdałów, za którym przepadam baaaardzo.
Blaszkę
z upieczonymi rogalikami wyjąć z piekarnika i odłożyć na około
5 minut, aby nieco przestygły.
Jeszcze ciepłe należy bardzo
delikatnie (bardzo się kruszą) obtoczyć w uprzednio przygotowanej
mieszance cukrów i odłożyć do całkowitego
ostygnięcia.
Całkowicie
schłodzone rogaliki zapakować w szczelne puszeczki i przechowywać
do dwóch tygodni, choć jeśli czytaliście wstęp, to już wiecie,
że nawet kilka miesięcy im w szczególny sposób nie zaszkodzi ;).
|
|
Nigdy ich nie jadłam, ale czuję, że by mi posmakowały:)
OdpowiedzUsuńczuję, że TAK ;)
UsuńNigdy ich nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńnie czekaj dłużej Natalie, czas najwyższy spróbować ;)
Usuń